MENTAL KARAOKE by MAXIMUM GULLIVER

Historia MAXIMUM GULLIVER jest długa. najpierw był Janis Jeans, zespół Zbycha, potem dołączyłem ja i Zbychu wymyślił nową nazwę. Na basie zaczął grać Jacek Lachowicz, którego wciągnąłem do zespołu jako jedyną chyba osobę z Akademii Muzycznej w Gdańsku, spośród tych, które znałem, która miała tak zwane jaja. Na perkusji pojawił się Piotrek, pracownik stoczni lat około 20, alkoholik i wytrawny podrywacz. Nie wiem w sumie kto go namierzył. pamiętam nasz występ w hali stoczni tuż przed pożarem, przyjechałem spóźniony a Piotrek już najebany, ale obok niego fajna dziewczyna, trzyma jego pałeczki. Nagraliśmy już bez Piotrka, z nieżyjącym już Sanczezem nasze numery na czteroślad kasetowy i kiedy tego posłuchałem, stwierdziłem, że za bardzo się to sypie i może jednak spróbuję założyć własny zespół. Kilka miesięcy później powstała Ścianka.
Zbychu był dla mnie ważnym punktem odniesienia, osobowość co tu dużo gadać, wymyślał swoje rzeczy i nie przepraszał. w sumie dzięki niemu odbiłem się od pozycji bycia stłamszonym przez ciągłe obcowanie z wyższą kulturą muzyczną, czyli najlepszymi ujawnieniami Chopina, Debussyego itd. czyli że cokolwiek zrobisz, zawsze będzie to
niewystarczająco zajebiste, a Zbychu jechał po swojemu i to miało
swoją moc i autonomię. I umiał pisać teksty, też na zasadzie, że nie
przeprasza. ja nie umiałem pisać tekstów. Kontakt z procesem myślowym Zbycha plus dotarcie do znaczeń kryjących się za tekstami
debiutanckiej płyty Suzanne Vega dopiero otworzył mi drogę.
Tak, że MAXIMUM GULLIVER jest dla mnie ważnym kamieniem milowym w procesie.
Po rozpadzie w 1994 Zbychu zajął się udatnie biznesem, ale wewnętrznie nie odpuszczał, w 2019 zaczęliśmy nagrywać jego dojrzewające przez lata numery w nowym zestawie osobowym. formacja skróciła się do duetu z Maćkiem Gwoździem, zawodowo architektem, panowie odbywają półpijackie sesje i wyciągają z nich swoje sedno. to trop starożytnych Greków. nie wiem czy wiecie, rzeczeni Grecy zakładali możliwość kontaktu z wyższą wiedzą w stanie upojenia, organizowali imprezy na najebce ze skrybą, który notuje treść. Potem czytali to na trzeźwo i szukali sensu w tym, co wykrzykiwali po pijaku. to tak nawiasem mówiąc.tutaj najebka niedużo pomoże, teksty są z żelaza i podporządkowują pod siebie cały przepływ muzyczny. to jest cały Zbychu. w przypadku propozycji Maćka mamy inny przekaz, bardziej szlagwortowo - hitowy, w sensie komunikatywny wers i komunikatywny motyw muzyczny.
Ogarnięcie tego materiału zajęło chyba rok, otrzymujecie Państwo coś
dla lubiących długo trawić, a jest co trawić, zapraszamy.
nie zapomnijcie przesłuchać ostatniego numeru.

MSIYC to label założony w 2010 przez Macieja Cieślaka by firmować logiem z filiżanką wydawnictwa jego rodzimej Ścianki oraz innych formacji muzycznych, które założył lub w których uczestniczył, jak i płyty przyjaciół, którzy mają na to ochotę.
Label miał stronę myshitinyourcoffee.com która parę lat temu z przyczyn technicznych zniknęła z netu, być może znowu się pojawi.
Tymczasem jest bandcamp.